środa, 2 lutego 2011

1. Dlaczego należy inwestować ?


Ludźmi powoduje chciwość lub strach.

Te przeciwstawne sobie siły towarzyszą nam od zarania dziejów ludzkości po dzień dzisiejszy. Jednak najsilniejszym mechanizmem powodującym człowiekiem jest nieuświadomiony lęk, który zazwyczaj dochodzi do głosu w formie paniki. Ludzie ogarnięci paniką są nieprzewidywalni w swoich poczynaniach, zarówno dla siebie jak i dla otoczenia. Panika, na szczęście, objawia się nader rzadko. Strach jest uświadomionym i zracjonalizowanym lękiem i jest na ogół siłą powściągającą emocje, stojąc na straży bezpieczeństwa naszych poczynań. Chciwość (nie tylko pazerność) jest pro-aktywną siłą, będącą źródłem pozytywnych inspiracji w wielu obszarach ludzkiej działalności. Chciwość jest odpowiedzialna za optymistyczne postrzeganie sytuacji, strach – za pesymistyczne. Stąd decyzje nasze zawsze powstają pod władzą chciwości i strachu, a ich ostateczny kształt jest rezultatem wyniku swoistego „przeciągania liny” pomiędzy tymi siłami. Arbitrem we wspomnianym „przeciąganiu liny” jest rozum, stąd jego kluczowa rola w podejmowaniu decyzji.

Przedstawione powyżej mechanizmy w sposób nad wyraz silny manifestują się w procesie inwestowania, szczególnie na rynkach kapitałowych. Wynika to z faktu, iż wynik inwestowania ma charakter dwu-stanowy, tzn. jego rezultatem jest zysk lub strata. W tym więc przypadku „przeciąganie liny” jest nacechowane szczególnym natężeniem emocji, częściej też niż w innych obszarach aktywności człowieka do głosu dochodzi panika lub jej „lustrzane odbicie” – euforia.

Jedna z najważniejszych refleksji, na progu kariery zawodowej, powinna dotyczyć odległego, i nieuchronnego okresu życia każdego z nas, jakim jest starość. Pomimo poprawnego „politycznie” i medialnie obrazka pogodnej starości w otoczeniu gromady wnucząt, wśród kochających dzieci, rzeczywistość na ogół nie wygląda tak różowo. Na starość zostajemy z żoną czy też mężem, podupadającym zdrowiem i….. emeryturą. Nasz wpływ na pierwsze z dwóch wymienionych czynników jest raczej znikomy …..na wysokość emerytury możemy zaradzić, jeżeli weźmiemy się za to odpowiednio wcześnie. Możemy – pod warunkiem, że dopuścimy do głosu konstruktywny strach, który zawsze jak „anioł stróż” stoi zawsze na straży bezpieczeństwa naszych decyzji.

Należy sobie zadać pytanie; czy jest się czego bać ?

Najkrótsza odpowiedź: jest !

Najbardziej prawdopodobny, skrócony „do bólu” scenariusz życia wielu z nas, wygląda jak następuje. Kiedy jesteśmy młodzi, u progu kariery zawodowej, problemy emerytalne są dla nas odległe. Używamy życia. Potem kiedy się ustatkujemy, powoli dociera do naszej świadomości niepokój wywołany nieuchronnym strachem przed starością. Niestety przez prawie całe życie życia inwestujemy na ogół i przede wszystkim w dzieci, potem dom czy mieszkanie, wydajemy pieniądze na rozrywkę, podróże itp., na wszystko co nam optymistyczna chciwość podpowie,… z wyjątkiem emerytury. W końcu, jak większość, „lądujemy” na emeryturze w wysokości 50-60 % ostatniej płacy. Wielkość takiego świadczenia w sposób drastyczny degraduje człowieka, jego poziom życia, możliwości, nie mówiąc o samopoczuciu. Na domiar złego, z wiekiem, każdy człowiek jest zmuszony przeznaczać coraz więcej pieniędzy na cele zdrowotne. W krajach rozwiniętych uważa się, że 90% wszystkich kosztów poniesionych na cele zdrowotne ma miejsce w ostatnich 2-3 latach życia ! To chyba wystarczy, a jeśli ktoś ma wątpliwości można wejrzeć w rzeczywistość współczesnych aptek, w których starsi ludzie realizują swoje recepty tylko cząstkowo, bo ich na więcej nie stać.

W tym miejscu należy zadać sobie pytanie: dlaczego świadczenia emerytalne są obecnie tak niskie ?

Pierwszy w Europie, zaproponowany i wprowadzonego przez Bismarcka w XIX wieku systemu ubezpieczeń społecznych miał zapewniać emeryturę zależną od poziomu dochodów w trakcie pracy zawodowej. Na takim rozwiązaniu oparty był system ZUS i większość systemów emerytalnych w krajach europejskich. Niestety z upływem czasu, system ten stawał się coraz mniej efektywny.

Wynika to z wielu czynników, choćby takich jak;
· wydłużająca się przeżywalność ludzi,
· rosnące aspiracje ludzi odnośnie do poziomu życia,
· malejący przyrost naturalny,
· brak zgody społecznej na wzrost składek na ubezpieczenie społeczne (ZUS),
· brak zgody społecznej na wydłużenie wieku emerytalnego,
· straty wynikające z powodów organizacyjno-biurokratycznych.

Konsekwencje wynikające z w/w czynników są następujące:
· coraz niższy poziom emerytur w odniesieniu do ostatniej płacy,
· rosnące obciążenia nimi budżetów państwowych.

Utrzymywanie systemu ubezpieczeń w dotychczasowej formie będzie prowadziło, a właściwie już prowadzi do katastrofy ekonomicznej budżetów państwowych. Dotyczy to również znacznie bogatszych od nas krajów, takich jak Niemcy czy Francja. Z tego względu, nie tylko w Polsce, rządy różnych krajów, pomimo społecznego sprzeciwu, próbują przekształcić tę raczej historyczną i już nieefektywną formę ubezpieczeń społecznych w postać kapitałową ( w Polsce – II filar OFE). Wydaje się, że pomimo wielu wątpliwości i meandrów we wprowadzaniu systemu kapitałowego jest on, póki co, jedyną alternatywą dla systemu w rodzaju ZUS. W konkluzji: czy się nam to podoba, czy też nie jesteśmy skazani na system kapitałowy. W tym systemie nasze składki będą inwestowane przez fundusze emerytalne (OFE) na szeroko pojętym rynku kapitałowym. Nawet jeżeli fundusze będą trafnie inwestowały nasze składki to i tak duży odsetek zysków będzie pobierany przez nie w formie prowizji, pomniejszając znacząco wysokość naszych przyszłych emerytur. Tak więc przekształcenie systemu ubezpieczeń społecznych w formę kapitałową prawdopodobnie uratuje budżety państwowe, z pewnością zagwarantuje wysokie przychody funduszom, ale nie da nam żadnej gwarancji wyższej emerytury.

Jedynym rozwiązaniem, podyktowanym przez konstruktywny strach przed nieuchronnym scenariuszem emerytury w wysokości 50-60 % ostatniej płacy, jest rozpoczęcie samodzielnego inwestowania i to z dodatkowo wygospodarowanych środków, (III filar). Na dzień dzisiejszy nie możemy bowiem odebrać naszych składek z funduszy i chyba dobrze, gdyż nie wszyscy czują się wystarczająco kompetentni, żeby inwestować samodzielnie. Pewien, może nawet znaczny odsetek ludzi prawdopodobnie nigdy nie podejmie się samodzielnego inwestowania. Trzeba tu bowiem przełamać potężny strach przed nieznanym, jakim jest inwestowanie i związane z tym ryzyko. Z drugiej strony drugi strach, przed nędzą na „państwowej” emeryturze, powinien być w tym „starciu” dwóch strachów silniejszy i stać się impulsem do podjęcia odważnej decyzji o rozpoczęciu samodzielnego inwestowania. Mamy bowiem dużą szansę, żeby inwestować skuteczniej od funduszy, gdyż nie będziemy pobierali prowizji od samych siebie.

W całej powyżej przedstawionej logice króluje strach. A gdzie chciwość, o której mowa na wstępie ? No właśnie. Inwestowanie na rynkach kapitałowych jest swojego rodzaju przygodą, ale żeby się o tym przekonać trzeba spróbować. Część z osób, które się na to odważą z pewnością odnajdzie w inwestowaniu przyjemność, związaną z miłym uczuciem pęczniejącego konta bankowego, dreszczykiem emocji związanym z ryzykiem, czasami z chwilami zwątpienia. Dla niektórych może się to stać sposobem na życie, z pewnością ciekawszym niż większość możliwych karier zawodowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz